Czyli od początku: skrzynia jest drewniana, ale niestety była polakierowana, więc musiałam przynajmniej wierzchnią warstwę lakieru zedrzeć papierem ściernym. Nie jest to proste, szczególnie na tak dużej powierzchni. Potem całość, wewnątrz i na zewnątrz, pomalowałam białą farbą akrylową. Kiedy wyschła, wybrane fragmenty na czerwono i czarno.
Następnie zeskanowałam serwetkę z kotem:
Znamy tego łobuza ;-)
Wydrukowałam w trzykrotnym powiększeniu, pod obrazek podłożyłam fioletową kalkę (taką, jakiej używało się kiedyś w maszynach do pisania) i na wieku, długopisem odbiłam każdego kota osobno.
Potem cienkim pędzelkiem i farbą akrylową wypełniłam kontury, gdzieniegdzie zostawiłam jaśniejsze - generalnie starałam się wiernie odwzorować kota.
Ponieważ jednak wieko wydawało mi się pustawe, postanowiłam uzupełnić je o... myszki. No bo co te koty będą tak siedzieć po próżnicy ;-)
Wzorów myszek poszukałam w internecie i już ich nie kalkowałam, tylko przerysowałam ołówkiem.
Teraz pora na kropki. Robiłam je umoczonym w farbie drugim końcem ołówka. Farba musi mieć odpowiednią konsystencję - zbyt rzadka będzie się rozpływała, przy zbyt gęstej - porobią się "dzióbki". Najlepiej popróbować na papierze i dobrać właściwą gęstość metodą prób i błędów, niestety.
Cóż jeszcze? Ponieważ ciągle było mi mało dekoracji, na boku kufra przykleiłam pomalowane farbą akrylową takie drewniane dekory w kształcie kota, serca, kłódki itp. A na koniec lakierowanie.
Ale super wyszedł! Dużo pracy ale efekt świetny!
OdpowiedzUsuńCo mogę napisać - miau, miau, miau :)
OdpowiedzUsuńKufer przepiękny, skradł me serce. Zapraszam do zabawy:) http://adelaszyje.blogspot.com/2014/10/creative-blog-tour.html#more
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kufer,niepowtarzalny : ).
OdpowiedzUsuńSwietny kufer..kocie transfery super..i ta mysz..hihi..super praca.Pozdrawiam .)
OdpowiedzUsuń