Butelki to doskonały materiał do prób dekupażowych - tani, a właściwie darmowy, jest go pod dostatkiem, a w razie skuchy łatwy do umycia i zaczynania od początku. Zrobiłam ich bardzo dużo (więcej chyba tylko doniczek), ale niestety nie wszystkie sfotografowałam, a teraz już ich nie mam.
Na pierwszej ćwiczyłam spękania dwuskładnikowe i szczerze mówiąc do tej pory nie wiem czy da się jakoś pokierować wielkością spękań, ilością itp. Tutaj się udały, ale chyba przypadkiem.
To są moje ulubione. Napracowałam się przy nich sporo, spękania jednoskładnikowe.
Butelka jest trochę "niewyględna", mam na myśli jej kształt, ale za to łatwa do ozdobienia.
Po likierze tallińskim. Pycha :-))
Po czymś dobrym :-)
A ta po ramazottim, też niezły. Pozostały po nim tylko wspomnienia :-))
Ja wcale się nie dziwię, ze Twoje prace znikają w mgnieniu oka - przecież one są fantastyczne:) Podziwiam je z zapartym tchem:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękne :)
OdpowiedzUsuńCzy małe, czy duże wszystkie bardzo ładne:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, wszystkie:)
OdpowiedzUsuńDla kazdego cos milego;). Ta z kucharzem jest obledna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, to bardzo zabawny motyw. A jaka radość bije z tych kucharzy! Aż chce się wsiąść na rower:-))
Usuńśliczne te buteleczki:)))ja butelek do ozdabiania mam cały pokój:)pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńAle ile wcześniej było przyjemności ;-))
UsuńŚwietnie dobrałaś motywy.Fajny efekt! :)))
OdpowiedzUsuń